- Och, tato - szepnęła w odruchu rozpaczy i niedowierzania.

  • Tyberiusz

- Och, tato - szepnęła w odruchu rozpaczy i niedowierzania.

18 May 2022 by Tyberiusz

Usłyszała skrzypnięcie otwieranych drzwi, a potem cichą rozmowę ojca z Lydią. Zamarła, rozpoznawszy jego miarowe kroki i stukanie laski. Przygryzła wargę i szybko wyciągnęła z szuflady kilka teczek - tylko kilka, żeby nie było widać, jak wiele ich ubyło. Po cichu zamknęła kredens na klucz, zostawiła klucz na kryształowej salaterce i bezgłośnie wybiegła z pokoju. Wprawdzie była gotowa na konfrontację z ojcem, gdyby ją zastał w swoim gabinecie, ale nie musiał wiedzieć, z jakim uporem jego córka dąży do celu, ani o tym, że zamierza przewrócić dom do góry nogami i przeczesać wszystkie jego dokumenty, żeby poznać prawdę o losie swojego dziecka. Jego nieregularne kroki było słychać coraz bliżej. A niech to! Wcisnąwszy akta pod pachę, zostawiła lekko uchylone drzwi i, żeby nie wpaść na ojca, pobiegła przez spiżarnię, minęła jadalnię i salon, a z foyer przemknęła do głównych schodów. Była na podeście, kiedy usłyszała jego głos. 82 Zamarła i wstrzymała oddech. Zerknęła na matowe szyby okien nad dwuskrzydłowymi frontowymi drzwiami. Na zewnątrz świat wydawał się taki sam - trawa przed domem, zielona i bujna mimo kurzu i upału, była podlewana przez automatyczne spryskiwacze - ale w środku, w miejscu, gdzie Shelby się wychowywała, jej życie przypominało korkociąg. - ...wiesz, martwię się o nią - mówił sędzia. - Shelby zachowuje się teraz tak, jakby miała obsesję, wymyśliła sobie, że wszyscy są przeciw niej. - A nie są? - zagadnęła Lydia. - Oczywiście, że nie. - Red Cole prychnął z niedowierzaniem. - Miej na nią oko, kiedy jestem poza domem. - Ona jest dorosłą kobietą. - Wiem, wiem, ale Ross McCallum wrócił do miasta. - Dios... Ten człowiek, on jest... el diablo. - To fakt. On jest diabłem wcielonym. - Umilkł na chwilę i Shelby musiała wytężać słuch. - Moja córka wybrała sobie niezłą porę na powrót tutaj. - Myślę, że to się obróci na dobre - odparła cicho Lydia. - A pan, sędzio, powinien jej powiedzieć prawdę. - Czyżby? Shelby zacisnęła palce na aktach. Co takiego ukrywali przed nią Lydia i sędzia? Serce waliło jej tak mocno, że z trudem słyszała rozmowę. Przechyliła się przez poręcz i zobaczyła czubki butów ojca. - Si. Tak byłoby uczciwie. Za dużo jest tajemnic w tej rodzinie. Amen, pomyślała Shelby. Będzie musiała pogadać z Lydia. - Naprawdę, Shelby ma prawo wiedzieć - powiedziała z naciskiem Lydia. A zatem gosposia - kobieta o silnym matczynym instynkcie - najwyraźniej wiedziała więcej o rodzinie Shelby niż ona sama. Coś zakłuło ją w sercu. Czuła się zdradzona. Zawsze podejrzewała ojca o to, że manipuluje jej życiem, ale nie myślała w ten sposób o Lydii, kobiecie, która tuliła ją, kiedy się bała, opatrywała jej starte kolana i udzielała niechcianych rad na temat przyjaciół, szkoły i życia w ogóle, jakby Shelby była jej córką. Teraz wyglądało na to, że Lydii nie można do końca wierzyć. A więc komu może zaufać? Na pewno nie ojcu. Lydii też nie. Oczami wyobraźni zobaczyła szorstkie rysy Nevady. Och, Shelby, czy aż tak bardzo zgłupiałaś, że jesteś gotowa mu zaufać? - Posłuchaj, Lydio, robię, co mogę, żeby zapewnić mojej córce bezpieczeństwo, i to jest najważniejsze. - Red Cole mówił zamyślonym głosem i po chwili, być może dlatego, że Lydia uniosła brew albo okazała niedowierzanie w jakiś inny sposób, dodał: - Naprawdę. Do diabła, wiem, że nadszedł czas, żeby wyjaśnić parę rzeczy, ale niełatwo jest otworzyć własną szafę i wyciągnąć schowane w niej trupy. Zrobię to, do jasnej cholery. Za jakiś czas. Sam zdecyduję kiedy. Niedowierzające prychnięcie Lydii było bardzo wymowne. Jakie trupy? - Będę na ranczu dziś po południu, więc nie rób dla mnie lunchu. - Będzie pan jadł tam? - zapytała Lydia. W jej głosie czuło się pretensję. Musiało to mieć coś wspólnego z rozmową, której Shelby nie rozumiała. - Coś skubnę. - Ale doktor mówił... 83 Doktor? Jaki doktor? Z pewnością nie Pritchart. Czyżby sędzia był chory? Zawsze uważała, że jej ojciec jest zdrów jak ryba, a przy tym diabelnie uparty. - Dam sobie radę, Lydio - burknął poirytowany. - To zresztą i tak ma niewielkie znaczenie.

Posted in: Bez kategorii Tagged: tęsknota za chłopakiem, jakie psy do bloku, ewelina flinta,

Najczęściej czytane:

›niÄ™tymi pięściami, ...

opuszczoną głową. Kiedy zaimprowizowana maczuga spadła mu na ciemię, kapitan nawet nie raczył się uchylić, tylko zachwiał się z lekka. Za to dyszel przełamał się na pół jak zapałka. Kapitan znów chwycił przeciwnika za bary, rozpędził się i rzucił go, tym razem już nie na ... [Read more...]

, bo w klasztorach ...

wiele jest marności. Wtedy postanowiłem tu się dostać, do Pustelni Wasiliskowej. Cztery lata czekałem na swoją kolej, doczekałem się. Teraz już dwa lata tu się ratuję, ale zbawienia wciąż nie mogę dostąpić. Mnie jednemu z tych wszystkich, co się stąd przede mną wynieśli, taka ... [Read more...]

ºniej zacznie mówić. To ...

zupełnie nie ma sensu. Jeśli iks naprawdę chce być nieuchwytny, powinien działać w pojedynkę. – Nie. – Quincy gwałtownie pokręcił głową. – Iks nie życzy sobie pozostać w cieniu. Jaki ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 NastÄ™pne »

Copyright © 2020 brandtsegmenty.waw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste