- Trochę. To moja wina. Powinnam była bardziej uważać. -I nie chodziło wyłącznie o słońce.

  • Tyberiusz

- Trochę. To moja wina. Powinnam była bardziej uważać. -I nie chodziło wyłącznie o słońce.

18 May 2022 by Tyberiusz

Bella nie mogła zrozumieć swojego uczucia do Edwarda, wiedziała jednak, że nie jest pierwszą kobietą, która wpadła w podobną pułapkę. Najlepsze, co mogła zrobić, to wrócić do Anglii i zapomnieć, że się kiedykolwiek spotkali. Nawet gdyby chciał się z nią kochać, niczego by to nie zmieniło. Z pewnością jednym z najbardziej przykrych i niszczących przeżyć, jakich może doświadczyć kobieta, jest seks z człowiekiem, którego ona kocha, a który nie kocha jej. Chyba że potrafi sobie wmówić, że jest kochana. Wtedy zyska szczególne wspomnienie, które wciąż jednak będzie tylko kłamstwem. Chyba że nie przyzna się do tego sama przed sobą, szeptał jej wewnętrzny głos. Zaczerpnęła tchu. - Jak długo tu jeszcze zostaniemy? Spojrzał w bok, jakby coś przyciągnęło jego uwagę. - Trudno powiedzieć - odpowiedział lekko. Skłamał i to rozmyślnie. On, który chlubił się swoją uczciwością. Dlaczego chciał ją tu zatrzymać po tym, co się wydarzyło wcześniej? Bo wszystko to, co miało miejsce do tej pory, było skutkiem jego uczucia do niej. Poczuł się rozczarowany tym bardziej, że wcześniej rozmawiali tak szczerze, ale musiał przyznać, że Bella zdołała ukoić stare rany, jak nikt inny w jego życiu. Dlatego pozwolił sobie teraz na przyznanie, jak wiele dla niego znaczy, a także, że jego uczucia do niej bardzo mocno wykraczają poza zwykłe pożądanie. Kiedy wcześniej tego popołudnia przyniósł ją na sofę, głowę przepełniały mu słowa miłości, które chciał wyszeptać z twarzą wtuloną w jej nagą skórę. Myślał wtedy, że zdoła stworzyć więź, która połączy ich na zawsze. Jego mistrzowie i nauczyciele ostrzegali go w młodości, że wiele osób ugnie się pod ciężarem jego ideałów, że nie zdołają udźwignąć tak wielkiego ciężaru. Zjedli w milczeniu, przerywanym tylko wyważonymi pochwałami Belli dotyczącymi posiłku, a kiedy skończyli, Edward zaproponował spacer po ogrodzie. - Świetna myśl - zgodziła się Bella. – Ale nie chciałabym ci przeszkadzać w twoich normalnych zajęciach. Mogę pójść sama. Pod jego uważnym spojrzeniem ciarki przebiegły jej po skórze. - Jak chcesz - odparł zgodnie. - Masz jakiś balsam? - Nie mam-przyznała-ale nie jest tak źle, jak wygląda. - Możliwe, ale należałoby to posmarować. Chodź ze mną - zakomenderował. Położył jej dłoń na ramieniu i mogła się tylko starać nie zesztywnieć zdradziecko, chociaż nadwrażliwość jej skóry nie miała nic wspólnego ze słońcem, za to bardzo wiele z dotykiem Edwarda. Uczucie narastało, kiedy prowadził ją przez nieznany dotychczas korytarz. Kiedy otworzył jakieś drzwi i niemal wepchnął ją do środka, zorientowała się, że pokój, do którego ją przyprowadził, to jego własna sypialnia. Także i tu uderzało umiejętne połączenie tradycji i nowoczesności. Ściany w odcieniu złamanej bieli podkreślały bogactwo wykorzystanych w wystroju wnętrza tkanin. Fotele, niską sofę i ogromne łoże pokrywały ciężkie jedwabie. Chodniki na drewnianej, polerowanej posadzce uzupełniały je kolorystycznie, podobnie jak wiszące na ścianach obrazy. Całości dopełniały gładkie, białe muślinowe firanki, spięte misternie zdobionymi klamerkami. - Poczekaj tutaj - polecił jej Edward, otwierając drzwi do bardzo czystej, nowoczesnej, urządzonej w matowej bieli i chromie łazienki. W pokoju unosił się bardzo słaby, ale wyczuwalny zapach wody kolońskiej Edwarda. Bella przymknęła oczy i z lubością wciągnęła go w płuca. Edward pojawił się w drzwiach łazienki z plastikową butlą łagodzącego balsamu do ciała w ręku. - Często się tu przydaje, bo młodzi wolontariusze potrafią zapomnieć, jak niebezpieczne może być tutejsze słońce, nawet w zimie. Bella uśmiechnęła się ze zrozumieniem i wyciągnęła rękę po balsam. Ale zamiast go podać, Edward obszedł łoże i odrzucił ciężką kapę, odkrywając świeżą, śnieżnobiałą pościel. Patrzyła na łoże, jakby nigdy przedtem nie widziała nic podobnego. Jej serce biło mocno, a zmysły miała ogromnie wyostrzone. Obecność Edwarda zupełnie wytrąciła ją z równowagi. - Chyba najbardziej opaliłaś sobie plecy – powiedział bez emocji. - Usiądź, to ci je posmaruję. ROZDZIAŁ CZTERNASTY Nie była w stanie zdobyć się na odmowę. - Mogę to zrobić sama - zdołała w końcu wykrztusić. Jedna ciemna brew podjechała w górę w mieszaninie niedowierzania i rozbawienia. - Wątpię. - Naprawdę, a poza tym wcale mnie nie boli. Twarz miała zaróżowioną, tak samo jak nagie ramiona. Wyglądała na tak zatrwożoną, jakby byli nieznajomymi, a ona obawiała się wystawić swoje ciało nawet na spojrzenie mężczyzny. Co więcej, jak zauważył Edward, wcale nie udawała. Wzruszył ramionami, gestem oddalając od siebie te, cokolwiek sprzeczne, wrażenia, święcie przekonany, że z jego strony nic jej nie grozi. - Trudno uwierzyć, że rzeczywiście cię nie boli - odpowiedział jej sucho. Bella istotnie nie czuła się najlepiej, ale z zupełnie innego powodu. Świadomość tego, co miało się wydarzyć, nie pozwalała jej swobodnie oddychać. Odwracając się do niego plecami drżała w panice... a może to było podniecenie? - Będzie lepiej, jeżeli zdejmiesz top – powiedział Edward. - Co takiego? Nie! - Bella odwróciła się gwałtownie, twarz paliła ją jeszcze mocniej niż opalona skóra. Rozpaczliwie próbowała odzyskać kontrolę nad swoimi myślami i pragnieniami. Bo pragnęła go, czyż nie? Oddychała płytko i niespokojnie. - W basenie byłaś naga, więc opaliłaś sobie całe plecy - wyjaśnił swoje poprzednie słowa. Och, czemu dała się w to wszystko wciągnąć! Edward był najwyraźniej zdecydowany nałożyć jej balsam, a jeżeli się nie rozbierze, gotów zrobić to własnoręcznie. Lepiej go posłuchać i przejść przez to jak najszybciej. Wciąż odwrócona do niego plecami szybko ściągnęła top i przycupnęła w rogu sofy. Na karku poczuła ciepły oddech i muśnięcie chłodnych od balsamu palców. Pod wpływem jego dotyku, kiedy lekko uderzał i masował jej plecy, kolistymi ruchami sięgając aż po klatkę piersiową, wymknęło jej się zdradliwe westchnienie. Edward przeniósł dłonie na ramiona, przerwał na chwilę, zebrał drugą dłonią jej włosy, a potem zaczął delikatnie wmasowywać balsam w kark. - Dziękuję ci-zaczęła, zdecydowana uciec, zanim zdradzi się przed nim ze swoim pożądaniem. Nie mogła się jednak wymknąć, bo jego dłonie wciąż spoczywały na jej ramionach. - Cała przyjemność po mojej stronie. Co się stało? Dlaczego jego głos brzmiał tak głucho i był tak bardzo przepełniony bólem? - Moja przyjemność - powtórzył — i moja udręka. Nie mogła się nie odwrócić i nie spojrzeć na niego. Zanim zdążyła się odezwać, pochylił się ku niej i nakrył jej usta swoimi wargami z pasją, do której tęskniła. Żarliwie oddała mu pocałunek, rozchylając wargi pod władczym naciskiem jego języka i przywierając do szerokiej piersi, aż uniósł ją delikatnie i ułożył na sofie.

Posted in: Bez kategorii Tagged: córka mandaryny, urszula dudziak mąż, z grzybami,

Najczęściej czytane:

twierdził, iż ciągle ...

mu na niej zależy. – W miarę. – Wpadniesz później? Mam Pierwszą krew na DVD. Pomyślałam, że dobrze ci zrobi. ... [Read more...]

Nie, Jezu, nie!

Dławiła się wodą. Usiłowała zachować jasność myślenia. Przeżyć. Ale przegrywała tę walkę. Krztusiła się wodą. Traciła siły, choć nie dawała za wygraną, starała się oderwać brutalne palce od swojej szyi, machała nogami, chcąc kopnąć zabójcę. ... [Read more...]

jak my wszyscy. ...

Osobiście uważam, że jakiś świr go wrabia. I właśnie jego musimy szukać. Hayes skończył sikać. Trinidad wyszedł. Może obaj, Bledsoe i Trinidad, mają rację. Może rzeczywiście, broniąc Bentza, Hayes nie przyjrzał mu się dokładnie, nie zobaczył ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 brandtsegmenty.waw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste