zdobyć się na coś w rodzaju uśmiechu.

  • Tyberiusz

zdobyć się na coś w rodzaju uśmiechu.

18 May 2022 by Tyberiusz

– O, pan Mowery. – Czy mógłbym się przysiąść? Uśmiech Jacka przygasł. Restauracja była popularna wśród pracowników Kongresu, a także dziennikarzy, wiecznie spragnionych świeżych plotek. Nie miał jednak wyjścia. Darren wiedział, co robi, przychodząc właśnie tutaj. – Proszę bardzo – rzekł chłodnym tonem. Mowery opadł na ławkę po drugiej stronie stolika. – Czy zamówił pan ciastka z jabłkami? Skinął głową. Mowery chciał mu pokazać, że zna jego zwyczaje i upodobania, a historia z romansem Colina była zaledwie początkiem. Właśnie tego Jack najbardziej się obawiał, gdy przesyłał dziesięć tysięcy dolarów na konto szantażysty. – Zrobiłem to, o co prosiłeś – powiedział przyciszonym tonem. – Oczywiście, że tak. I zrobił to pan szybko. Bardzo się z tego cieszę. Podszedł do nich kelner. Darren zamówił tylko piwo, twierdząc, że nie ma czasu na lunch. – Tu jest adres i hasło – powiedział Mowery, kładąc na stoliku wizytówkę. – To zabezpieczona strona internetowa. Może zechciałby pan na nią zajrzeć. Jack wsunął kartkę do kieszeni marynarki. – Mowery, na litość boską, jeśli umieściłeś zdjęcia mojego syna i owej kobiety w tym cholernym Internecie... – Spokojnie, senatorze! To nie takie proste, jak by się mogło wydawać. – Ludzie już zaczynają wypytywać, po co odwiedziłeś mnie w biurze. Kelner przyniósł piwo. Mowery wypił łyk i wzruszył ramionami. – I co z tego? – Czego ode mnie chcesz? – Niech pan sprawdzi tę stronę internetową i wtedy pogadamy. Lucy ścinała lilie przed garażem. Po incydencie z nietoperzem zagoniła całą rodzinę do prac domowych. J.T. i Georgie pielili ogród, Madison czyściła kajaki i czółna. Poprosiła dzieci, by tego dnia nie oddalały się od domu. Zastanawiała się, czy powinna wyjaśnić im dlaczego, nie chciała jednak niepotrzebnie wywoływać paniki. Poczuła na sobie czyjś wzrok. Podniosła głowę i zobaczyła Sebastiana. – Boże, ty ciągle wyrastasz jak spod ziemi. Uspokajająco dotknął jej łokcia. – Przyszedłem przez boczne podwórze. Chyba nikt mnie nie widział. Lucy, muszę z tobą porozmawiać. – Mów. Weszli do garażu i stanęli w cieniu przy tylnej ścianie, gdzie nie było ich widać z zewnątrz. Pachniało tu starym drewnem i smarem. Garaż wyglądał tak samo jak w dniu śmierci Daisy. Lucy wiedziona estymą do tego lamusa, nie ruszała tu niczego. Obok nich stała pięćdziesięcioletnia drewniana taczka, a z belek zwieszały się wyczyszczone i naoliwione narzędzia.

Posted in: Bez kategorii Tagged: hawańczyki, randki w warszawie, frykowskiego,

Najczęściej czytane:

- Miłego dnia - odparł pogodnie.

Zaczekał, aż zamkną się za nią drzwi, po czym znużony przysiadł na poręczy fotela. - Nim minie tydzień, Alice zanudzi się z nią na śmierć - zawyrokował. - Co jej przyszło do głowy, żeby ją tu zapraszać? - Alice bardzo ją polubiła - stwierdził krótko książę i ku radości Edwarda wyjął z barku karafkę.- Isabella to doskonale wychowana młoda dama, pochodząca z pierwszorzędnej rodziny. Jej ojciec jest powszechnie szanowanym członkiem brytyjskiego parlamentu. ... [Read more...]

niezwykłego. ...

Drax przetasował karty. Alec podał je Kurkowowi. - Pańska kolej. Proszę o rozdanie. Rosjanin ziewnął i wziął je do ręki. ... [Read more...]

- Zbędne zuchwalstwo, Knight.

- Coś mi się zdaje, że szczęście ostatecznie pana opuściło. Słyszysz, Becky? Wygrałem turniej. Dla ciebie. - Wiedziałam, że ci się uda! ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 brandtsegmenty.waw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste