- Glorio, to ty?

  • Tyberiusz

- Glorio, to ty?

01 July 2022 by Tyberiusz

Usłyszała westchnienie córki i ponownie się uśmiechnęła. Gloria ostatnio znów coś zmalowała. Za chwilę powie jej, że wie ojej występkach, a potem ją ukarze. Panowała nad córką z równą łatwością, jak nad mężem. - Tak, mamo? - Przyjdź tu, proszę. Gloria stanęła w progu, zaplotła ręce na piersiach, przyjęła wyzywającą pozę. - Słucham. - Jak ci się podobała „Maska”? - Widząc skonsternowaną minę córki, Hope zmrużyła oczy. - Pytam o film. - Och, taki sobie. - Gloria wzruszyła ramionami. - Liz podobał się bardziej niż mnie. - Tak? A dlaczego? Gloria stropiła się, zaczerwieniła. Hope udała, że niczego nie zauważyła. - Po prostu. - Rozejrzała się po pokoju. - Gdzie tata? - W hotelu. - Hope machnęła lekceważąco ręką. - Mamo! - Gloria otworzyła szeroko oczy. - Ty krwawisz! Rzeczywiście, strużka krwi spływała z nadgarstka, plamiąc mankiet białego szlafroka. - Co ci się stało? Hope z trudem przełknęła ślinę. - To... drobiazg. - Wyjęła chusteczkę z pudełka, starła krew i podniosła wzrok na córkę. - Pamiętasz, że w przyszłym tygodniu masz kilka spotkań? Idziesz, między innymi, na bankiet naszego klubu. - Pamiętam, mamo. - Karnawał już w pełni. Obawiam się, że będziesz musiała obywać się bez swojego zwykłego towarzystwa. Gloria pobladła. - Bez zwykłego towarzystwa? - Bez Liz, ma się rozumieć. - Hope spojrzała uważnie na córkę. - A jest ktoś inny? - Nie - zapewniła Gloria pospiesznie. - Tylko nigdy w ten sposób nie myślałam o Liz. „Zwykłe towarzystwo”... To brzmi jakoś dziwnie. Hope sięgnęła ponownie po szczotkę. - Jeśli się dowiem, że mnie okłamujesz, ukarzę cię. A jeśli zgrzeszyłaś przeciwko Bogu... to tego pożałujesz. Gloria pokręciła głową. - Nie zrobiłam nic złego, mamo. Ja naprawdę... - Poślę cię w takie miejsce - ciągnęła Hope, napawając się przerażeniem córki - gdzie nie będziesz wystawiona na pokusy. Gdzie wiedzą, jak postępować z krnąbrnymi pannicami. Gloria cofnęła się o krok, blada jak płótno. - Wyślesz mnie... z Nowego Orleanu? - W ostateczności, ma się rozumieć. Wiem, jak bardzo tęskniłabyś za domem i za swoimi przyjaciółkami, ale jeśli będę musiała, zrobię to. Zrozumiałaś? - zapytała Hope z uśmiechem. Gloria przytaknęła bez słowa. - To dobrze. A teraz idź. Wyglądasz na zmęczoną, a jutro musisz wstać wcześnie na mszę. Pora spać. Gloria zatrzymała się jeszcze w progu. - Powiedz... tacie ode mnie dobranoc. I że chciałabym... - Zamilkła ogarnięta nagłą paniką. - Nieważne. - Dobrze. Zamknij za sobą drzwi - rzuciła Hope, odwracając się do lustra. Ledwie córka zniknęła, szczotka wypadła Hope z ręki, przewracając buteleczki z kosmetykami. W powietrzu rozszedł się zapach perfum, Hope spojrzała na skrwawione nadgarstki. Krew ofiarna. Jak Krew Chrystusa Ukrzyżowanego. Ciemności domagają się Baranka... Uniosła wilgotne, klejące się dłonie do twarzy. Zapach krwi mieszał się z zapachem perfum, przyprawiał o mdłości. Zerwała się od toaletki i pobiegła do łazienki. ROZDZIAŁ DWUDZIESTY ÓSMY Liz z każdą minutą była coraz bardziej niespokojna. Zerknęła na zegarek. Umówiła się z Glorią w toalecie Fairmont Hotel punktualnie kwadrans po dziewiątej. Teraz było już dwadzieścia pięć po. Gdzie podziewa się przyjaciółka? Wstała i zaczęła przechadzać się nerwowo. Co ją podkusiło, żeby przystać na ten niebezpieczny plan? Pokręciła głową. Zamienić się miejscami z Glorią? Udawać ją wobec czterystu osób? Musiała chyba zwariować! Podeszła do lustra i spojrzała na swoje odbicie. Wzdrygnęła się. Kiedy Gloria zaproponowała, żeby poszła za nią na bal maskowy, odniosła się sceptycznie do tego pomysłu, choć w głębi duszy korciło ją ryzyko. Ostatecznie uległa namowom Glorii; przyjaciółka przekonała ją, że rzecz nie będzie taka trudna, jak się zrazu wydawało. Obydwie były tego samego wzrostu i podobnej budowy, nosiły nawet ten sam rozmiar butów. Na balu zawsze pojawiał się tłum gości, sala tonęła w półmroku, matka nie sprawdzała, jak Gloria się bawi, a ojciec spędzał wieczór przy barze. Jeśli Liz nie zdejmie maski i postara się trzymać na uboczu, plan powinien się powieść. Ostatecznie dziewczyna nie tylko dała się przekonać do pomysłu, ale była nim coraz bardziej podniecona. Zawsze marzyła, żeby wziąć udział w prawdziwym balu maskowym, takim, o jakich czytała w książkach historycznych. Chciała zobaczyć, jak się bawią ludzie naprawdę bogaci. Być, choćby przez jeden wieczór, na miejscu Glorii. Płonęły jej policzki. Dotknęła swojego odbicia w lustrze, trochę zawstydzona własnymi myślami. Kim ona jest? Kopciuszkiem? Myśli, że pantofelek dobrej wróżki odmieni jej życie? Że nagle pojawi się książę? Akurat. Skrzywiła się i odwróciła od lustra. Na zawsze zostanie Kopciuszkiem. Wyjrzała ostrożnie przez drzwi na korytarz, w kierunku wind. Ani śladu Glorii. Z ciężkim westchnieniem zamknęła na powrót drzwi, usiadła przy toaletce i oparła brodę na dłoniach. Powinna była wiedzieć, że przyjaciółka się spóźni. Ostatnio wszędzie się spóźniała, a Liz ją nieodmiennie kryła, tak by Gloria jak najwięcej czasu mogła spędzać z Santosem. Początkowo sporadycznie odwoływała się do pomocy Liz, teraz czyniła to właściwie codziennie. Liz godziła się zrazu chętnie, w końcu Gloria była jej najlepszą przyjaciółką. Ostatnio jednak zaczynała być zmęczona ciągłymi kłamstwami. Westchnęła ponownie. Dotąd były nierozłączne, uczyły się razem, razem biegały do kina, szły do centrum handlowego i do biblioteki, wyprawiały się na przejażdżki rowerowe do Audubon Park. Teraz to się skończyło. Cóż, człowiek musi płacić za miłosne uniesienia najlepszej przyjaciółki. Liz zaczęła wodzić czubkiem pantofelka po orientalnym wzorze grubego dywanu. Im bardziej Gloria traciła głowę, im bardziej lekkomyślnie i nieostrożnie postępowała, tym bardziej prawdopodobne stawało się, że w końcu

Posted in: Bez kategorii Tagged: tęsknota za chłopakiem, pierogi według magdy gessler, co oznaczają zielone oczy,

Najczęściej czytane:

nie przyglądać się swemu odbiciu w tafli ...

wody. Następnie lekko dziobnął w wodne lustro, a kiedy woda się wygładziła, ponownie uważnie przyglądał się swojemu odbiciu. Widząc siebie wciąż takim samym, uspokoił się i zaczął pić. Mały Książę siedział bez ruchu, aby nie spłoszyć ptaka. ... [Read more...]

a wzrok w twarz dziwnego intruza. To było jakieś wariactwo. ...

Charles odkrył nagle, że po jego lakierkach paradują mrówki, zaczął więc gwałtownie strzepywać je i deptać. To wyrwało Tammy z odrętwienia. - Pan wybaczy, ale one są pod ochroną – powiedziała tonem salonowej konwersacji. - Jesteśmy na terenie parku narodowego. Tutaj mrówki mają większe prawa niż pan. Ambasador zaklął, odsunął się, odkrył, że wszedł w jeszcze większą gromadę mrówek, zaklął ponownie, rzucił niepewne spojrzenie na księcia, a gdy ten nic nie powiedział, wzruszył ramionami i wycofał się do samochodu. On już spełnił swoją powinność, więcej nie można od niego żądać. Człowiek nie po to zostaje ambasadorem, by wystawać pod jakimś drzewem i narażać się na ukąszenia mrówek. ... [Read more...]

- Ja? Wypytywać? Waszą Wysokość? Gdzieżbym śmiał!

Mark tylko się uśmiechnął i spojrzał na zegarek. - Monsieur Lavac przyjdzie o dziewiątej, powiadasz...To jeszcze jest trochę czasu. Czy panna Ingrid zeszła już na śniadanie? - Nie, Wasza Wysokość. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 brandtsegmenty.waw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste