Porozmawiamy o tym później.

  • Tyberiusz

Porozmawiamy o tym później.

25 February 2021 by Tyberiusz

- Powinien sobie znaleźć jakąś pracę na wakacje. - W zeszłym miesiącu zbierał siano. - I mógłby to dalej robić, gdyby się nie pokłócił ze starym Kramerem. - Shep był w coraz gorszym nastroju. Otworzył półlitrową puszkę i uśmiechnął się, słysząc cichy, dobrze znajomy syk. - Było, minęło. - Ja chcę ciasta! - oznajmił Donny. - Po kolacji. Teraz biegnij pozbierać klocki lego, a ty, Candice, masz mu pomóc. - Peggy Sue zwróciła się do męża. - Może byś im nalał wody do baseniku? - Za chwilkę. - Miał ochotę położyć się na rozkładanym fotelu i pooglądać telewizję, ale spojrzenie, jakie mu posłała, uśmierciłoby rozwścieczonego grzechotnika, a on nie chciał zaczynać walki, nie teraz. Wolał toczyć z nią boje o późniejszej porze, a potem wynagradzać je kilkugodzinnym baraszkowaniem. W łóżku Peggy Sue potrafiła być istną diablicą, najlepszą do zerżnięcia w całym okręgu. I była jego żoną. Czuł dumę, wiedząc, że jest napalona jak dzika klacz w okresie godowym, że wije się i jęczy w sobotni wieczór, a w niedzielę rano jak gdyby nigdy nic wstaje, szykuje dzieci do szkółki niedzielnej i prowadzi kościelny chór, pobożna niczym aniołek. Przechodząc, klepnął ją żartobliwie po pośladkach. Odwróciła się do niego. - Daj spokój; idź napełnić ten basen. No już. - Pokręciła głową i sięgnęła do kredensu. - Idę, idę - obiecał i dopił pabsta, a potem próbował objąć żonę w talii i szybko pomacać jej piersi. Wtulił nos w jej kark, a zawsze gotowy do akcji penis wcisnął się w to rozkoszne zagłębienie w jej dżinsach. - Przestań, Shep! Nie mam czasu na takie rzeczy! - Obróciła się na pięcie i spojrzała mu w oczy. Była spięta, mocno zaciskała usta, na których były jeszcze resztki szminki. - Dobrze już, dobrze. Cholera, człowiekowi się wydaje, że kobieta od czasu do czasu chce, żeby zwrócić na nią uwagę. 23 Odburknęła coś pod nosem. Shep znalazł stare trampki. Neandertalczyk? To właśnie powiedziała? Nawet nie zawiązał sznurowadeł, tylko wyszedł na dwór i zmarszczył brwi. Skip wyrywał się na smyczy i ujadał. - Zamknij się! - huknął Shep. Zaraz jednak poczuł wyrzuty sumienia, bo retriever rzucił się ku niemu w nadziei, że pan go pogłaszcze. Shep westchnął i wydeptaną przez psa ścieżką w trawniku podszedł do niego i poklepał go po łbie. - Pójdziemy na polowanie, ty i ja. Już niedługo, staruszku - obiecał, a potem poczłapał do gumowego węża. Nad kręgiem błota z przeciekającego kurka, który zamierzał naprawić od paru tygodni, krążyły osy. Oganiając się od nich, rozwinął wąż i podszedł do basenu. Na powierzchni niezmienianej od tygodnia wody zebrały się źdźbła trawy, chwasty i martwe owady. Shep wylał starą wodę, napełnił basenik i pomyślał, że już zasłużył na wieczorne wylegiwanie się w fotelu. Donny i Candice hałasowali na tylnym ganku, a potem, piszcząc z zachwytu albo złości, wskoczyli do czystej wody. Candice miała śliczną buzię - Shep uważał, że będzie z niej wykapana matka - ale Donny był chuderlawym dzieciakiem o wielkich, załzawionych oczach, któremu wiecznie ciekło z nosa. Prawdę mówiąc, Shep nie przepadał za swoim najmłodszym synem - miał z tego powodu wyrzuty sumienia, ale nie mógł nic na to poradzić. Donny marudził, narzekał, a Peggy Sue go rozpieszczała i nigdy nie pozwalała Shepowi zlać chłopaka paskiem, nawet jeśli na to zasłużył. Zakręcił kurek, wyprostował się i zerknął przez boczne podwórze na ulicę, którą akurat przejeżdżał stary gruchot marki El Camino. Za kierownicą, z rozwianymi czarnymi włosami i papierosem w czerwonych, wilgotnych ustach, siedziała Vianca Estevan, córka człowieka, którego wedle powszechnej opinii Ross McCallum wyprawił przedwcześnie na tamten świat. Zbyt duże okulary przeciwsłoneczne zakrywały dobrze znane Shepowi oczy - oczy, które płonęły niczym węgielki. Jedno krótkie spojrzenie - i już zauważył, że Vianca ma na sobie głęboko wyciętą, białą koszulkę, która częściowo obnaża jej piersi. Kiedy wrócił do domu, zacisnął zęby, próbując zignorować kolejną erekcję. Tymczasem Peggy Sue kroiła cebulę, a bekon skwierczał w rondelku na płycie piekarnika. Krople rozgrzanego tłuszczu, podskakiwały i spadały na blat. - Wspaniale pachnie. Nic nie odpowiedziała. Sięgając do lodówki po następne piwo, pomyślał, że jego żona jest ostatnio podenerwowana. Zerknęła tylko na niego, zacisnęła wargi i nie gderała. Wiedziała, że nie warto. Shep przyglądał się jej i znowu poczuł twardość w spodniach. Ile to czasu się nie kochali? Tydzień? Dwa? Długo. Próbował przytulać się do niej co noc, ale ona ciągle powtarzała, że nie jest w nastroju, a potem odwracała się na bok w ich małżeńskim łożu ze zwisającym materacem i zostawiała go niezaspokojonego.

Posted in: Bez kategorii Tagged: jedzenie dla małego kotka, siwiec insta, tęsknota za chłopakiem,

Najczęściej czytane:

nie niewolnicy butelki i ...

kalianu, tylko ludzie, do których anormalności nie tak łatwo dobrać klucz. Z takimi właśnie pacjentami pracuję tu, na Kanaanie. Czasem z powodzeniem, niekiedy zaś – niestety... Korowin westchnął. ... [Read more...]

lat.

Zmęczony? Ona padała z nóg. Była niespokojna, znowu w nastroju, w którym sobie nie ufała. Słowa George’a Walkera tłukły jej się po głowie. Nerwowe spojrzenie oficera Carra, kiedy próbował w taktownej formie powtórzyć oskarżenie Duncana. Rainie wiedziała, że nie ... [Read more...]

zdolny teraz, gdyby znalazł się godny przedmiot.

Zorientowawszy się w tym, pani Polina Andriejewna doceniła manewr i uśmiechnęła się w duchu. Historia, niezależnie od jej wiarygodności, była oryginalna. W dodatku z całego monologu wynikało, że gość doktorowi się podoba, a to – co tu gadać – było i pochlebne, i ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 brandtsegmenty.waw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste