trzymali ją mocno.
- Wracajmy, Becky. Pozwól mu odejść. - Nigdy! Nigdy mu nie pozwolę! Ani jemu, ani wam! Uwolniła się z ich uścisku i z płaczem pobiegła ku willi. 15 Luksus panujący na statku regenta wręcz zapierał dech, ale Alec go nie dostrzegał. Gracze zajęli swoje miejsca. Usiedli twarzami do siebie i ciągnęli słomki, żeby wylosować partnerów. Książę Norfolk, ich gospodarz z poprzedniej tury, osobiście trzymał je w zaciśniętej pięści. Ku wielkiej uldze Aleca jego partnerem został Drax, a Kurkow i pułkownik Tallant utworzyli drugą parę. Tallant wylosował najkrótszą słomkę i tym samym rozpoczynał pierwsze rozdanie. Alec powitał to z niechęcią. Miejsce po lewej od rozdającego nie było najlepsze. Oznaczało to, że będzie musiał wziąć pierwszą lewę, a wszyscy wiedzieli, że gracze, którzy wejdą do gry po nim, będą mieli nad nim przewagę. W dodatku Kurkow siedział po jego lewej stronie, co mu gwarantowało górowanie nad Alekiem przez większą część tury, prócz tych momentów, kiedy on sam będzie musiał zagrać. Wreszcie Alecowi przypadło w udziale tasowanie kart. Zrobił to szybko i skwapliwie, a potem podał karty przez stół Draksowi, który przełożył je i podał rozdającemu, zgodnie ze starymi regułami i tradycjami gry. Początkowym atu, jak zwykle, były kiery. - Czy możemy zaczynać? - spytał chrapliwym głosem łowca tygrysów, mierząc partnerów groźnym spojrzeniem, a potem rozdał wszystkim po trzynaście kart, odwróconych grzbietem do góry. Kibice wyciągali szyje, obserwując graczy. Wielu poczyniło zakłady, kto wygra. Mieli nadzieję, że odzyskają w ten sposób pieniądze stracone w poprzednich turach. Alec starał się, jak mógł, zapomnieć o żałosnych krzykach Becky i skupić się na grze. Serce mu się krajało na myśl o rozpaczy dziewczyny, ale przybrał obojętną minę. Uważał, że zrobił właśnie to, co powinien. Zacisnął zęby, usiłując opanować ból, i oszacował karty, które trzymał w ręku. Nieźle! Może nie idealnie, ale da się wytrzymać... Rozpoczęło się wielkie starcie. Przy siódmej lewie Alec i Drax mieli trzy solidne punkty w zagraniu, lecz przy ósmej Tallant zagrał damą karo. W dziewiątej kolej przypadła na Aleca. Posłużył się swoją najmocniejszą kartą, dziesiątką kier, i uzyskał punkt, bo nikt inny nie mógł go już pobić. Pod koniec pierwszego rozdania mieli razem z Draksem o jeden punkt więcej niż Kurkow i Tallant. Niestety reszta nocy wyglądała podobnie. Obydwie pary graczy szły łeb w łeb i żadna z nich nie mogła zyskać pięciopunktowej przewagi niezbędnej do wygranej. Gdy któraś z par zdołała uzyskać punkt po punkcie, druga natychmiast ją doganiała. Czasami ktoś zyskiwał przewagę jednego lub dwóch punktów, lecz wkrótce ktoś inny ją niwelował. Dopiero po północy przewaga Aleca i Draksa zwiększyła się trochę. Mimo to Alec zaczął się zastanawiać, czy ta gra kiedykolwiek się skończy. O pierwszej ogłoszono przerwę. Alec opłukał twarz wodą i poprosił o herbatę z cukrem. Krążąc dokoła, żeby rozprostować nogi, spojrzał na żagle i pomyślał o małej dziewczynce, której pokojem dziecinnym stał się okręt wojenny, Wcześnie nauczyła się być odważną. Nadzwyczajna istota! Pozwolił umysłowi odpocząć, patrząc na fale. Znów pomyślał o Becky i jej gniewnych wyrzutach. Czy naprawdę chciał ryzykować życie, próbując zabić Kurkowa, tylko po to, żeby przekonać samego siebie, że nie jest samolubny? Uznał to za absurd, choć może kryło się w tym trochę prawdy. Do diabła! Jeśli teraz ją zawiedzie, nie będzie mógł spojrzeć jej w oczy ani samemu w lustro. Śmierć byłaby czymś lepszym niż perspektywa powrotu do niej z pustymi rękami. Myśli te sprawiły mu dotkliwy ból, ale w końcu potrząsnął głową. Nie może sobie na nie pozwalać. Gra się jeszcze nie skończyła! Rześkie powietrze sprawiło, że oprzytomniał. Oderwał się od relingu i podszedł pod forkasztel. Usłyszał, jak Kurkow się odgraża, że zgniecie ich obu, nim jeszcze nastanie świt.